wtorek, 2 grudnia 2008

akrobatyka

niezrozumiałość
wszechobecna
wszechukryta
wszechukryta
niezrozumiałość

nie jem,
właściwie to "jem":
zjadałam słowa,
aż nagle się zadławiłam
bo skąd pośród opowiadań
o chorobie, śmierci,
nadziei, cierpieniu,
sile, złości, miłości
i wielu jeszcze
niejadalnych spraw
dwóch bohaterów zajada się śledziami
i w dodatku jeden drugiemu dyktuje
sposób przyżądzania tychże ryb?
nie dowiedziałam się tego jeszcze,
ale przynajmniej
przepis postanowiłam sprawdzić.


s.213
:
" Trzeba namoczyć cztery płaty matiasa na noc w melku.
Rano pokroić to wszystko w drobniutką kostkę i wsypać do salaterki.
Jedną małą cebulę sparzyć, zmiksować na papkę i równomiernie rozłożyć na śledziu.
Przykryć warstą majonezu light. Ścieramy na tarce dwa ugotowane ziemniaki i kładziemy z nich kolejną warstwę w salaterce.
Na to dwie marchewki ugotowane i podobnie utarte.
Następnie znowu warstwa majonezu posypana drobno posiekanym jajeczkami.
Kończy pan cieniutką warstwą majonezu i pospuje natką pietruszki.
Taka porcja starcza dla sześciu osób."


mówi się, że czytanie literatury
rozwija wyobraźnię,
jak widać rozwija też apetyt,
tak czytanie jak i pisanie.