wtorek, 2 grudnia 2008

akrobatyka

niezrozumiałość
wszechobecna
wszechukryta
wszechukryta
niezrozumiałość

nie jem,
właściwie to "jem":
zjadałam słowa,
aż nagle się zadławiłam
bo skąd pośród opowiadań
o chorobie, śmierci,
nadziei, cierpieniu,
sile, złości, miłości
i wielu jeszcze
niejadalnych spraw
dwóch bohaterów zajada się śledziami
i w dodatku jeden drugiemu dyktuje
sposób przyżądzania tychże ryb?
nie dowiedziałam się tego jeszcze,
ale przynajmniej
przepis postanowiłam sprawdzić.


s.213
:
" Trzeba namoczyć cztery płaty matiasa na noc w melku.
Rano pokroić to wszystko w drobniutką kostkę i wsypać do salaterki.
Jedną małą cebulę sparzyć, zmiksować na papkę i równomiernie rozłożyć na śledziu.
Przykryć warstą majonezu light. Ścieramy na tarce dwa ugotowane ziemniaki i kładziemy z nich kolejną warstwę w salaterce.
Na to dwie marchewki ugotowane i podobnie utarte.
Następnie znowu warstwa majonezu posypana drobno posiekanym jajeczkami.
Kończy pan cieniutką warstwą majonezu i pospuje natką pietruszki.
Taka porcja starcza dla sześciu osób."


mówi się, że czytanie literatury
rozwija wyobraźnię,
jak widać rozwija też apetyt,
tak czytanie jak i pisanie.

poniedziałek, 27 października 2008

salsa w gębie!

a właśnie, że tak!



http://pl.wikipedia.org/wiki/Salsa_(potrawa)
bo salsa po hiszpańsku oznacza sos lub smak, styl.

wtorek, 5 sierpnia 2008

morning


[edvard munch,świt]




"Znowu świt
Wyczerpana noc
Oczy gwiazd dawno zamknął wiatr

Przemywając twarz uciszam gwar jeszcze ciepłych snów

Gęsta mgła kryje senny świat

Z nieba spadł anioł z twarzą psa
Stary most stoi tam gdzie stał

Wychodzę z domu i mówię sobie
Że będzie to ostatni dzień kiedy jestem

Pusty szept zalał pusty park"
[Myslovitz, Z rozmyślań przy śniadaniu]

ŚNIADANIU
ROZMYŚLANIU

niedziela, 27 lipca 2008

ale meksyk!

magia kulinaryzowania (lub jak ktoś woli gotowania) dla mnie zawiera się w eksperymentowaniu; w zawierzeniu intuicji, w improwizowaniu i kreowaniu.
Ten pierwszy raz jest jedyną chwilą, dla której warto brudzić w kuchni ręce, dlatego napięcia, ekscytacji oczekiwania na nieznany efekt i niepewny wynik wszelkich poczynań i starań.
drugi, trzeci i każdy kolejny raz oczywiście zależy od podejścia takzwanego zangażowania emocjonalno-wyobrażeniowego;) ...

ale prawdziwy meksyk jest, gdy z posklejanymi dłońmi, uplamionym ubraniem, i przewróconą do góry nogami kuchnią czeka się na niczym niezagwarantowany efekt tej brudnej, czasochłonnej, angażaującej portfel inwestycji a tym lepiej gdy nie ma on odwołania w wyższej instancji kucharskiej takiej jak książka czy przepis.

Zachęcając do eksperymentowania podaję przepis na coś, o czym tylko czytałam,
wersja zdjęcowo-literowa była smakowita, jaka będzie ta na talerzu zależy od was.

[meksykańskie placki z tuńczyka:
czas przyg.30min; na 4 porcje: 300g świeżego tuńczyka lub ewentualnie z puszki, papryka, ),5 puszki kukurydzy, pomidor, 0,5 szklanki posiekanej dymki, 2 jajka, 5 łyżek mąki, kilka gałązek świeżo posiekanego oregano, sól, pieprz;
Drobno posiekać paprykę i pomidora, zmieszać z kukurydzą, mąką, jajkami i dymką.
świeżego tuńczyka umyć i zmielć w maszynce/ tuńczyka z puszki rozdrobnić widelcem. Dodać do masy, dobrze wymieszać. Doprawić oregano, sola i pieprzem. Formować placki i smażyć na rozgrzanym oleju na patelni.
kropka
* oczywiście inne składniki lub/i przyprawy -jak np. czerwona fasola (wszak to przeciez meksykańskie placki) dodawać można wedle INWENCJI WŁASNEJ :):D
kropka]

piątek, 27 czerwca 2008

Individual Italian

uwielbiam włoską sjestę,
uwielbiam włoską fiestę;)
włoską kulturę i archtekturę,
uwielbiam włoski klimat,
włoski piasek i morze,
włoski karnawał wenecki,
włoską piłkę nożną
(a właściwie drużynę piłkarską [sic!])
uwielbiam włoską modę i urodę,
uwielbiam "Malenę" z Monicą Bellucci,
oraz "Życie jest piękne" Benigniego
i wiele jeszcze uwielbiam
ale nade wszystko
nad to wszystko włoską kchnię

niedziela, 1 czerwca 2008

dlaczego dzieci gotuje sie w mamałydze

"NAJBARDZIEJ LUBIĘ HISTORIE O LUDZIACH, KTÓRZY JEDZĄ ALBO ZOSTAJĄ UGOTOWANI.


W każdym nowym mieście wygrzebuję dołek w ziemi przed naszym wozem cyrkowym, wkładam do środka rękę, a potem głowę i słucham, jak Bóg pod ziemią oddycha i przeżuwa. Czasami chcę się do niego całkiem przekopać, choć boję się, że mnie ugryzie.


BÓG JEST ZAWSZE GŁODNY.


Chętnie popija też moją lemoniadę, wtykam w ziemię słomkę i daję mu pić, żeby chronił moją mamę. I kładę mu też do dołka trochę pysznego jedzenia mojej mamy"
[Aglaja Veteranyi, dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze]

jest zawsze głodny...boję się że mnie ugryzie...
dlaczego?
dlaczego??
dlaczego???
dlaczego????
dlaczego?????
dlaczego??????
dlaczego???????

dlatego.

sobota, 10 maja 2008

ukryta słodycz cierpkości

oddając się rozkszom podniebienia, czyli podniebiańskim ;)
złożonym z
bananów (seria kiedyś w końcu trzeba je zjeść ażeby nie wyrzucić bo szkoda - a nomen omen samych bananów nie lubię, gdyż są przebardzo mdłe jak na jedzenie)
przetworu z truskawek (przesłodzonego i z tej samej serii co banany)
i owego umiłowanego cynamonu, którego dodanie dało nieoczekiwanie cudny efekt a wraz ze zwiekszajacą ilością tej przyprawy w mojej misce efekt stawał się coraz bardziej cudowny...
...ja niewdzieczna szukając wytchnienia w cynamonie
myślami zdradzam go z drugim towarzyszem, którego obecność na kuchennej półce daje mi równie wiele przyjemności co poczucia bezpieczeństwa nawet jeśli/a zwłaszcza gdy spoczywają sobie w zawekowanym słoiku...


WIŚNIE to mój drugi obsesyjny środek stosowania magii czasowstrzymywania
i tak jak cynamon uważam je za specjał pasujący absolutnie do wszystkiego
wręcz rozkosz cierpkości może być dopiero odczuwana poprzez skontrastowanie z innymi smakami
czym jest cierpkość??
gdzieś kiedyś (czyt.niedawno w internecie;) przeczytałam, że cierpki smak "wysusza, goi rany,poprawia kolor skóry", że cierpokość daje spokój i lekkość...jest dobra na serce...
może kiedyś wygoi jakąś ranę... może coś wysuszy, może nawet morze łez, może ulży i uspokoi...
może...
może jak zjem wszystkie wiśnie... .




[zatrzymywacz czasu kolejny: herbatniki (na spód), utrzeć biały ser i 100g cukru pudru, dodać ubite 125g śmietany (kremówki), wymieszać i ułożyć na spodzie, wstawić do lodówki; do garnka przełożyć ze słoika (ok.680g) wiśnie ("w sosie własnym") i zagotować, w niewielkiej ilości zimnej wody rozprowadzić 4 łyżki mąki ziemniaczanej i dodać je do wiśni, mieszając gotować aż masa zgęstnieje, wtedy zdjąć z ognia i pozostawić do ostygnięcia, po ostygnięciu wyłożyć na ser i ponownie schłodzić]

poniedziałek, 5 maja 2008

my americal romance;)

...gdyby nie pewien słodki nałóg, ani na chwilę nie opuszczałabym żadnego z anachronicznych światów, jednak podstępny emigrant, gdyż jego receptura jest oryginalnie amerykańska, nie przenosi wcale na industrialne tereny, gdzieś hen za wielką wodę, przeciwnie korzennym aromatem unosi tam, gdzie życie toczy się w sposób spokojny i naturalny a na dziwiczej ziemi wszelkie drogi są wciąż nietknięte.choć przybywają z chaosu wnoszą globalne ukojenie...Smak znajdujacy się dokładnie w miejscu, w którym łagodność i ostrość spotykaja się, pozwala wycofać sie w siebie...
i gdyby nie fakt, iż są moim słodkim uzależnieniem cieszyłby mnie ten nałóg, i gdyby nie fakt, iż nie potrafię być monotematyczna, blog ten byłby poświęcony wyłącznie... cynamonowi.

[;nazwij je jak chcesz: ubić kostkę masłą i ok.1,5 szkalnki brązowego cukru; dodać 2 jajka i cukier waniliowy, ubić; Dodać 1,5 szklanki mąki, łyżeczkę sody, łyżkę cynamonu, 3 szklanki owsianki, szklankę rodzynek; wymieszać, nakładać łyżeczką na natłuszczoną i posypaną blachę; piec ok.15 min w temp. 350]

piątek, 2 maja 2008

lamus i spizarnia czyli jewish kulinaryzm;)



nie o tym miala być pierwsza opowiesc, ale...
...ale przypadkowo i niespodziewanie trafilam
do miejsca absolutnego i bezwzględnie filozoficznego
nie tylko pod kulinarnym względem.
Owo miesjce a możnaby nawet rzec siedlisko
znajduje się w miejscu równie zapomnianym
jak swiat do którego przenosi tych,
co przestąpią próg drzwiczek malej kamieniczki...
Sama nazwa-"kawiarnia u Leszka" jest nieco myląca,
gdyż w tej niewielkiej knajpce zdecydowanie
dominują tradycyjne dania z mięsiwa
oraz porozwieszane na sznurach swojskie-autorskie kiełbasy...
Pieczołowicie zagospodarowany żydowskimi "antykami" każdy centymetr tej przytulnej izdebki oraz dźwięk równie klimatycznej muzyki sprawiają iż, momentalnie zapomina się o panującej na zewnątrz gonitwie, o wszelkich własnych planach i zmartwieniach ...
Po prostu w tym miejscu dawno temu czas sie zatrzymał
i już nikomu nie uda się pchnąć go do przodu!
...Przed zamówionym posiłkiem na placie ucietym z pnia drzewa podana zostaje obowiązkowa tradycyjna zakąska w składzie:
chleb, słoik ze smalcem, drugi z kiszonymi ogórkami,
kiełbasa, cebula oraz czosnek. Oczywiscie
taka przekąska już zaspokaja nawet największy
całodniowy głód a po skonsumowaniu meritum
zamówienia obiedzie, tym trudniej ruszyc sie i
opucić tą przemiłą karczme.
Jednak warto zrobić jeszcze jeden wysiłek i udac sie
do tamtejszej toalety (:tak tak nie macie omamów wzrokowych:) tam też czeka na nas kilka klimatycznych niespodzianek, radio w spłaciwie spłóczka ukryta w radio to ylko jedna z atrakcji pokoiku z serduszkiem.



Jak podsumować wdychanie tak obecnie rzadko spotykanej atmosfery prawdziwego radowania się życiem, jedzeniem, towarzystwem i przechadzającym się gdzies dookoła nas czasem ???
Pewnie jako osoba pozytywnie nastawiona do Żydów i kultury Żydowskiej jestem nieobiektywna, ale podejrzewam, że w Leszkowej kawiarni nawet najbardziej zagorzały antysemita pozbędzie się stereotypów i upredzeń.




...W swiecie, w którym idea "slow food" wciąż jest mało, za mało popularna, a nikt nie wymyslił jeszcze (albo ja przynajniej o tym nie słyszałam) nurtu "slow life"
warto zwracać uwagę na takie miejsca,
warto czasem zawrócić lub odbić z drogi by je poznać
i warto je promować... W życiu mamy tylko chwile więc warto mieć takie miejsca do delektowania się chwilą.



http://u-leszka.w.interia.pl/kawiarnia.html

niedziela, 27 kwietnia 2008

!!!

Pierwszorzędna zupa wymaga więcej artyzmu niż drugorzędny obraz i (...) ogólnie biorąc - gotowanie, macierzyństwo i prowadzenie domu może być twórcze, zaś pisanie wierszy nie musi być takie, może być nietwórcze.
[A. H. Maslow]

;)

kulinaryzm jest motywem egzystencjalizmu..?...
;)))